Czasy, w których żyjemy, to okres nieustannie zwiększającego się indywidualizmu, niezależności i anonimowości. Czy w takich czasach jest jeszcze miejsce dla wspólnoty?
W dużych miastach jest tak wiele kościołów, że ich mieszkańcy często nie wiedzą nawet, do jakiej parafii należą i nie mam tutaj na myśli osób niewierzących lub tzw. niepraktykujących, ale katolików, którzy regularnie uczęszczają na Eucharystię, tyle że za każdym razem do innego kościoła albo do kościoła szczególnie przez nich lubianego. Rozpoznawanie się w kościelnych ławkach na niedzielnej Mszy Świętej też już raczej należy do przeszłości, a szkoda…
Czy zatem parafia jest nam jeszcze w ogóle potrzebna?
Od początku istnienia chrześcijaństwa ludzie wierzący gromadzili się na modlitwie we wspólnotach, z czasem, gdy liczba chrześcijan rosła, liczba wspólnot wzrastała razem z nią. Znany nam Kościół współczesny opiera się w swoim funkcjonowaniu na podziałach na jednostki terytorialne, z których najmniejszą jest właśnie parafia.
Parafia to wspólnota ludzi wierzących, gromadząca swoich wiernych wokół centralnego miejsca w parafii – kościoła parafialnego, posiadająca swojego zwierzchnika – proboszcza, wspierających go księży i ciała świeckie, takie jak np. rada parafialna.
Zapewnia poczucie przynależności i bezpieczeństwa
Parafia daje nam nie tylko tak bardzo cenne w dzisiejszych czasach poczucie przynależności, ale również „komfort” związany z tym, że jesteśmy otoczeni opieką konkretnego człowieka – księdza, który na czas swojego urzędowania bierze odpowiedzialność za swoich parafian. Taka świadomość zapewnia duże poczucie bezpieczeństwa.
Być może właśnie w czasach indywidualizmu i anonimowości człowiek wierzący bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje poczucia przynależności do konkretnej wspólnoty, utożsamiania się z nią i zaangażowania się w jej funkcjonowanie.
Zaangażowanie
Ale by poczuć się prawdziwym człowiekiem wspólnoty musimy mieś poczucie współodpowiedzialności za nią. Dopiero wtedy, gdy doprowadzimy do nawiązania bardzo konkretnych związków między sobą a parafią, możemy w pełni czuć się jej członkami. Z pewnością wspólnota, dla której coś znaczymy, w której funkcjonowaniu jesteśmy ważnym elementem, w której życiu jesteśmy żywo obecni, nie będzie dla nas obojętna.
Robiąc coś dla innych, robię coś dla siebie
Właśnie na tym polega prawdziwe zaangażowanie w jakąkolwiek formę aktywności. Kiedy przychodzę do kościoła, na którego funkcjonowanie mam realny wpływ, to czuję się jak u siebie. Kiedy np. jestem ministrantem albo należę do parafialnej scholi, kiedy pomagam przy sprzątaniu kościoła albo przygotowaniu dekoracji, należę do rady parafialnej albo dokładam swoją ofiarę do remontu kościoła, to wykonuję realną pracę, podejmuję rzeczywisty wysiłek po to, aby moja wspólnota dobrze funkcjonowała. To zapewnia mi możliwość rozwijania własnych talentów i przede wszystkim pielęgnuje moją pobożność – robię coś dla Pana Boga, ale również dla innych ludzi i siebie samego.
Karolina Polak w Droga 12/2014